Dopłaty do samochodów elektrycznych. Na co mogą liczyć przedsiębiorcy?
Z Maciejem Mazurem, dyrektorem zarządzającym Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA), rozmawiamy o tym, czego brakuje by rozwój polskiego rynku samochodów elektrycznych nabrał przyśpieszenia.
Rafał Wąsowicz: Wciąż nie wiadomo, ile w przypadku przedsiębiorców będą wynosić i od kiedy wejdą w życie dopłaty do zakupu samochodów elektrycznych. To wydaje się jednym z kluczowych elementów w rozwoju elektromobilności w Polsce. Kiedy możemy spodziewać się konkretnych decyzji?
Maciej Mazur: Jeśli chodzi o dopłaty dla osób fizycznych będzie to kwota 125 tysięcy złotych brutto. Natomiast w zakresie wsparcia dla przedsiębiorców, cały czas czekamy na oficjalne stanowisko rządu. W projekcie rozporządzenia ta kwestia nie została dostatecznie doprecyzowana. Możliwe są trzy warianty: netto, netto/brutto i brutto. Brak określenia wprost, czy jest to kwota uwzględniająca lub nieuwzględniająca podatku, otwiera pole do różnych interpretacji.
Czego więc mogą spodziewać się przedsiębiorcy?
Jeżeli samochód elektryczny będzie wykorzystywany w 100 procentach na użytek flotowy, kwota wsparcia będzie kwotą netto. Jednak taka sytuacja zdarza się stosunkowo rzadko. W przypadku, gdy pojazd ma być użytkowany w sposób mieszany, zastosowanie znajdzie system netto wraz z obciążeniem w wysokości połowy podatku. W przypadku braku możliwości rozliczenia podatku, będzie to kwota brutto.
Jak to będzie wyglądać w przypadku samorządów?
Najprawdopodobniej samorządy mogą liczyć na kwotę 125 tysięcy brutto.
Czyli ograniczy to pole manewru samorządów, które teraz chyba są kluczowym nabywcą samochodów elektrycznych?
Maciej Mazur: Rynek znajduje się jednak obecnie w stanie zawieszenia – kierując się racjonalnym rachunkiem ekonomicznym polskie firmy czekają na dopłaty.
Gminy, a precyzyjniej rzecz ujmując spółki komunalne, odgrywają obecnie szczególnie ważną rolę w rozwijaniu polskiej elektromobilności. W tym miejscu należy wspomnieć przede wszystkim o inwestycji Krakowskiego Holdingu Komunalnego, który rozstrzygnął największy w Polsce przetarg na dostawę samochodów elektrycznych. Do floty spółki trafi łącznie 47 egzemplarzy modelu Hyundai Kona Electric. Liczymy na to, że stosunkowo szybko do samorządów dołączą również przedsiębiorcy. Rynek znajduje się jednak obecnie w stanie zawieszenia – kierując się racjonalnym rachunkiem ekonomicznym polskie firmy czekają na dopłaty.
Kiedy możemy się ich spodziewać?
Na dzień dzisiejszy rozporządzenie odnoszące się do wsparcia przedsiębiorców zostało podpisane przez 4 z 5 ministrów. Z kolei rozporządzenie regulujące kwestię dopłat dla osób fizycznych oczekuje na publikację w Dzienniku Ustaw. W tym przypadku, w optymistycznym wariancie, pierwsze umowy o wsparcie z FNT być może zostaną podpisane jeszcze w 2019 r.
Czy w tym roku będziemy mieli więc konkretną informację?
W tym roku możemy poznać kwotę przewidzianą na dofinansowanie pojazdów na przyszły rok. Ale tę sumę, w przypadku wsparcia przewidzianego dla przedsiębiorców, musi jeszcze zatwierdzić Komisja Europejska.
Rozumiem, że mogą pojawić się jakieś uwagi, czy poprawki?
Uwagi i zastrzeżenia mogą dotyczyć np. tego, że w treści rozporządzenia nie został uwzględniony leasing. A jest to przecież bardzo popularna forma nabywania pojazdów wśród polskich przedsiębiorców.
Został Pan wybrany wiceprezesem AVERE, największej europejskiej organizacji branżowej zajmującej się kreowaniem rynku elektromobilności. Będzie Pan wspierał w Komisji Europejskiej szybką notyfikację rozporządzenia?
Oczywiście. Zależy nam na jak najszybszym rozpoczęciu rozdysponowywania środków z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Sama idea dopłat do pojazdów elektrycznych nie jest w Unii Europejskiej niczym nowym. Rozbudowany system wsparcia elektromobilności obowiązuje w wielu państwach członkowskich, nie tylko w krajach Europy Zachodniej jak np. Wielka Brytania, Francja czy Niemcy, ale również w państwach naszego regionu, m.in. w Rumunii czy na Węgrzech. Jako PSPA będziemy wykorzystywać wszystkie możliwe kanały komunikacji, żeby przyspieszyć proces wdrażania dopłat w Polsce.
Do jakiego rynku możemy się porównać?
Maciej Mazur: Nie przez przypadek najwyższe dopłaty do EV w Europie obowiązują we wspomnianej już wcześniej Rumunii. W Polsce nie dysponujemy tak szerokimi możliwościami redukcji obciążeń podatkowych jak w krajach Europy Zachodniej.
W zakresie wysokości dopłat powinniśmy porównywać się do innych krajów z Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie elektromobilność znajduje się w początkowej fazie rozwoju, a udział samochodów elektrycznych na rynku nowych pojazdów pozostaje bardzo niski. W takim przypadku, rynek potrzebuje odpowiednich, skutecznych bodźców do rozwoju. Nie przez przypadek najwyższe dopłaty do EV w Europie obowiązują we wspomnianej już wcześniej Rumunii. W Polsce nie dysponujemy tak szerokimi możliwościami redukcji obciążeń podatkowych jak w krajach Europy Zachodniej. W Norwegii obciążenia fiskalne przy zakupie nowych samochodów spalinowych są bardzo duże i w konsekwencji za pojazdy konwencjonalne trzeba płacić więcej niż za elektryczne. W Polsce nie obowiązuje ponadto podatek ekologiczny. Wszystko to sprawia, że poziom dopłat musi być na tyle wysoki, żeby zrównoważyć różnicę cenową modeli spalinowych i zeroemisyjnych w salonach sprzedaży.
Europa obserwuje nasz rynek?
Maciej Mazur: Flota pojazdów elektrycznych w Polsce w 2025 r. będzie liczyła 300 tys. samochodów. Bez tego wsparcia, po naszych drogach jeździłoby ich zaledwie 60 tys. Poziom niemal 700 tys. samochodów elektrycznych osiągnęlibyśmy w roku 2030 r., a dziesięć lat później liczba ta mogłaby wzrosnąć do nawet 2,5 mln.
Oczywiście mamy wielki potencjał: 18 mln pojazdów, a co roku przybywa około półtora miliona kolejnych rejestracji. Według raportu „Polish EV Outlook 2019”, który PSPA przygotowało wspólnie z międzynarodową firmą doradczą Frost&Sullivan, przy optymalnym wykorzystaniu środków z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, flota pojazdów elektrycznych w Polsce w 2025 r. będzie liczyła 300 tys. samochodów. Bez tego wsparcia, po naszych drogach jeździłoby ich zaledwie 60 tys. Poziom niemal 700 tys. samochodów elektrycznych osiągnęlibyśmy w roku 2030 r., a dziesięć lat później liczba ta mogłaby wzrosnąć do nawet 2,5 mln. Potencjał naszego rynku dostrzegają również koncerny motoryzacyjne, o czym świadczy fakt, że na oficjalny debiut rynkowy w Polsce zdecydowała się w końcu Tesla.
Uwolni go wejście dopłat?
Dopłaty z pewnością zwiększą zainteresowanie samochodami elektrycznymi wśród potencjalnych nabywców, jednak miałyby jeszcze lepszy efekt, gdyby nie ustalona w rozporządzeniach maksymalna cena pojazdu objętego wsparciem tj. 125 tys. zł. Spowoduje to wykluczenie z dopłat wielu bardzo popularnych modeli zeroemisyjnych, które korzystają z subsydiów w wielu krajach Unii Europejskiej. Niemniej jednak, cieszy fakt, że możemy liczyć na jakiekolwiek dofinansowanie.